sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 3

Tego dnia miałem pierwszą próbę z Nimitix. Lekcje wyjątkowo mi się dłużyły, ze względu na dwa testy. Długo się do nich uczyłem i nie spałem jedną noc, więc liczyłem na pozytywne wyniki. Jednak brak snu dał się we znaki i nie funkcjonowałem za dobrze. Mimo wszystko byłem uśmiechnięty jak zawsze. Z Tero dalej miałem ''ciche dni''.

Od razu po szkole udaliśmy się do mnie - jak się wcześniej umówiliśmy. Musieliśmy omówić podstawowe rzeczy i nauczyć się tekstu i nut. Nie potrzebowaliśmy siedzieć w szkole - nawet nam się to nie ciszyło. Droga była jej dobrze znana, jako że nie mieszkamy teraz daleko od siebie. Ona przeprowadziła się do ojca. Mimo ostatniego wydarzenia dalej rozmawialiśmy szczerze i otwarcie.
Wyjąłem klucze z plecaka i otworzyłem nimi drzwi. Zaprosiłem ją do środka.

--------------------------------------------------

-Dziś pierwsza próba - powiedziałam do siebie wychodząc ze szkoły. Przed wyjściem Sebastan już na mnie czekał. Razem z nim powędrowaliśmy do niego - jak się okazało - nie mieszka teraz dalej niż dwie przecznice ode mnie. Gdy otworzył drzwi weszłam do środka i zaczęłam ściągać buty. Po chwili znaleźliśmy się w salonie. Usiadłam na podłodze i z plecaka, którego położyłam obok wyjęłam nuty i słowa. Sebastian uczynił to samo.
-Więc... - zaczął.
- Nie zaczyna się zdania od " więc "! - skarciłam go machając palcem - Nie ładnie Sebastian-kun, oprócz projektu będę musiała się trochę poduczyć z innych przedmiotów. - Zapadła cisza, którą przerwały nasze beztroskie śmiechy.
- Dobra, zacznijmy od tego, czy tekst w ogóle ci się podoba? - uśmiechnęłam się gdy pokiwał twierdząco głową - No to możemy zaczynać. 
Przymknęłam oczy i gdy już chciałam zaczynać śpiewać do pomieszczenia weszła młoda, drobna kobieta o czarnych długich włosach i brązowych oczach.
- Oj... chyba przeszkadzam?
- N-nie! Skądże! - mówiąc to szybko wstałam - Miło mi poznać, jestem Nimitrix. - Ukłoniłam się.

----------------------------------------------------

Szybko znaleźliśmy miejsce w salonie i rozłożyliśmy się z naszymi rzeczami. Cherry właśnie miała śpiewać, jednak moja mama weszła do pokoju. Nimi przedstawiła się, a moja rodzicielka skinęła głową z uśmiechem.
- Jestem Alice, miło mi cię poznać. Jesteście głodni? - spytała i przyjrzała się nutą, które leżały porozrzucane po pomieszczeniu. Ona nie przepadała za bałaganem i zawsze powtarzała, że uczyć należy się w porządku.
- Mamooo... - jęknąłem, lecz nie zwróciła na to uwagi i poprosiła przyjaciółkę do kuchni. Powędrowałem poirytowany za nimi.
- Zrobimy jakiś dobry obiad. Macie ochotę na ryż z warzywami i mięsem?
Nimi pokiwała twierdząco głową i zabrała się do pomocy. Uderzyłem głową o futrynę. Dlaczego ona musi psuć mi spotkanie? Czym sobie zasłużyłem? Przecież nawet posprzątałem w pokoju.
- Kochanie, jeśli cię mogę prosić... idź do sklepu po coś do picia, co? - Poklepała mnie po plecach i wskazała ręką na drzwi.
- Oczywiście... - powiedziałem przez zaciśnięte zęby i przeszedłem do przedpokoju. Założyłem buty i fuknąłem wychodząc z domu. Skierowałem się do pobliskiego sklepu. Miałem nadzieję, że nie zamęczy ją opowieściami i moimi historiami z dzieciństwa. Oj, matki to lubią!

----------------------------------------------------

Usłyszałam jak Sebastian zamyka drzwi. Zostałam sam na sam z mamą chłopaka, którego najprawdopodobniej kocham. Miodzio.
- Emm tak więc ... w czym mogę Pani pomóc ? - zapytałam.
- Wystarczy Alice, hmm może posiekaj warzywa, a ja zajmę się mięsem. - Uśmiechnęła się promiennie. Od razu wzięłam się za robotę, siekanie szło nawet dobrze - jak na "rozpieszczoną dziewuchę" - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Jeśli bym mogła - usłyszałam głos matki Sebastiana - wcześniej cię tu nie widziałam, przepraszam znaczy na tym osiedlu.
- Um, tak Alice-san, niedawno wróciłam do Japonii. - I tak przegadałyśmy może z 15 minut, nawet nie zauważyłyśmy, że do domu wrócił czarnowłosy chłopak. 
- Hahaha, jesteś urocza Nimitrix - zarumieniłam się na ten komplement.
- Ale proszę pani~ - przystawiła mi palec do ust. 
- Żadna pani! - zaśmiała się - Nie mów tak do mnie, bo czuję się staro - Dla podkreślenia tego złapała się za plecy niczym starsza osoba. Rozmawianie z mamą Sebastiana przychodziło mi z łatwością i było bardzo przyjemne, niekrępujące. Gdyby jakaś osoba właśnie weszła by do kuchni była by mocno zdziwiona. 
- Ohh, jeszcze raz ci dziękuję, że mi pomogłaś z tym obiadem i ciastem - Spojrzałyśmy w stronę piekarnika, który znajdował się koło drzwi.
- Ooo... wróciłeś Sebastian-kun ! - Zaśmiałam się patrząc na niego.

------------------------------------------------

Położyłem picie na blacie kuchennym i wróciłem do przedpokoju, by zdjąć buty. W całym domu unosił się zapach obiadu i pieczonego ciasta. Dziewczyny śmiały się, co wnioskowało, że dobrze się dogadują. Uśmiechnąłem się w duszy.

Siedzieliśmy w moim pokoju i kończyliśmy jeść ryż z warzywami. Był wyśmienity - moja mama zawsze dobrze gotowała, było to jej pasją. Spojrzałem na Nimi, która zajadała się ze smakiem. Taka drobna kobitka, a tyle pochłania. Odłożyłem talerz na biurko i przeciągnąłem się na krześle. Schyliłem się, by podnieść wszystkie papiery potrzebne nam do pracy. Już chciałem zaczynać, widząc, że dziewczyna zjadła, jednak - jak na złość - mama pokrzyżowała mi te plany wchodząc szybko do pokoju.
- To może teraz ciasto? - spytała z uśmiechem jakby przyklejonym do twarzy. Oparłem głowę o rękę i spojrzałem na nią złowrogo.
- Tak? To ja przyniosę! - wybiegła z pomieszczenia tak żywo jak mała dziewczynka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak zachowywała, była szczęśliwa.
- Przepraszam, Cherry, zaraz zaczniemy...

-------------------------------------------------

-Ależ nie masz za co przepraszać... - uśmiechnęłam się i kontynuowałam - po raz pierwszy robiłam coś takiego. - Przymknęłam na chwilę oczy.
 - Zazdroszczę Ci tej miłości. - Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach, nie chciałam, by je zauważył - Pójdę pomóc twojej mamię z ciastem - dodałam szybko wstając. Wyszłam z pokoju wycierając łzy na korytarzu - i tak jak powiedziałam - poszłam do kuchni.
- Mogę jakość Pani pomóc ? - zapytałam grzecznie podchodząc do kobiety, spojrzała na mnie z taką czułością, że aż poczułam ucisk w sercu.
- Tak kochana, rozłóż nasze ciasto na talerze, a ja przygotuję bitą śmietanę. 
Chwilę potem wszystko było gotowe.
- Pójdę po Sebastiana - zaproponowałam, co okazało się zbędne, bo chłopak po chwili znalazł się koło mnie.
- O wilku mowa, siadaj kochanie. - Pani Alice wskazała mu miejsce naprzeciw mnie.

----------------------------------------------------

Chciałem pobiec za młodszą, jednak zrezygnowałem, a jej słowa mnie zdziwiły. Powtórzyłem to zdanie. O jaką miłość jej chodziło? Czy ona nie jest szczęśliwa? Dlaczego tak dziwnie się zachowała? Chyba jej niczym nie uraziłem... Wstałem powoli z krzesła i przeczesałem swoje włosy. Rzuciłem kartki na biurko i powędrowałem do kuchni, gdzie dziewczyny już siedziały przy stole. Usiadłem przed Nimi i spojrzałem w jej oczy, w których iskrzyły się łzy. Chwyciłem za widelczyk i wbiłem go w ciasto. Wyglądało pysznie, jednak coś dręczyło mnie w głębi, przez co nie miałem ochoty na nic. Siedziałem ze spuszczoną głową. Nie mogłem jednak popsuć tego dnia - ni jej, a ni sobie. Musieliśmy się skupić na projekcie. To było ważne i to był cel naszego spotkania. Zamierzałem więc nie poruszać więcej tematu. Zacząłem niechętnie jeść, by nie sprawić przykrości mamie. Wymusiłem nawet uśmiech. 


------------------------------------------------

Widziałam jak się na mnie patrzy, coś podejrzewał. Powiem mu, ale nie teraz, teraz się uśmiechnę i będę udawała, że wszystko jest ok.
- A tak po za tym... - zaczęła jego mama - Nimitrix, jak z rodzicami? - i nagle cała energia jaka we  mnie pozostała uleciała. Nie miałam już siły nawet na sztuczny uśmiech. 
- O-oni .. oni .. eem.. - nie mogłam z siebie nic wykrztusić - rozwodzą się.. - spojrzałam na gospodarza dzisiejszego wieczoru.
- O boże! Najmocniej przepraszam! Nie chciałam! - Alice podniosła się i podeszła do mnie - Wiem, że nie powinnam ale... co się stało?.
- Mamo! -usłyszałam głos Sebastiana, nie płakałam, nie mogłam pokazać im, że jestem słaba, nie mogłam pozwolić sobie na słabość.
- Matka zdradzała mojego tatę.. - W oczach jego rodzicielki pojawiły się łzy, przytuliła mnie. Przegrałam. Poczułam łzy na moich policzkach. W życiu nie zostałam tak czule przytulona przez matkę, nigdy nie doświadczyłam matczynej miłości. 

---------------------------------------------------

Schowałem twarz w dłoniach i milczałem. Skarciłem moją rodzicielkę, kiedy chciała wiedzieć jeszcze więcej. Wiedziałem, że ona coś ukrywa. Nagle wszystko zaczęło nabierać sensu. Dlaczego niby przeprowadziła się do ojca? Unikała rozmów, które schodziły na temat rodziny? Chodziła taka przybita i zamyślona? Takie sytuacje strasznie działają na człowieka i nie raz odbijają się na jego psychice. Jej delikatna dusza musi bardzo się przed tym bronić. Ona teraz potrzebuje wsparcia i widać to było po jej łzach. Najbardziej odruchowy do tej sytuacji gest mojej matki, rozbił szybę, która chroniła ją przed tyloma emocjami i dawała sztuczne odbicie rzeczywistości. Siedziałem tak długo zbierając wszystkie myśli w jedno, jednak zebrałem się i podniosłem się powoli z krzesła. Odgarnąłem kosmyki włosów, które spadały na zalaną łzami twarz Cherry, opartą na ramieniu mojej mamy.
- Już dobrze. - Chwyciłem jej dłoń i zaprowadziłem do swojego pokoju. Pozwoliłem, by usiadła na kanapie i rzuciłem się w stronę biurka w poszukiwaniu chusteczek, które po chwili odnalazłem i podałem przyjaciółce
- Nie myśl o tym, zajmiemy się projektem.

Nie minęło dużo czasu jak Nimitrix uspokoiła się i pracowaliśmy już sprawnie. Każde zajęcie dawało jej na chwile zapomnieć o tym, co dzieję się w jej domu i jej życiu. Żartowałem kiedy tylko wypadało, by zobaczyć jej promienny uśmiech, który jeszcze bardziej motywował mnie do nauki. W ciągu trzech godzin zrobiliśmy naprawdę wiele! Zdołaliśmy porozdzielać role, ustalić rytm, tonacje i zagrać na ''brudno''. Czas z nią tak szybko mi minął, że nawet nie zauważyliśmy kiedy zrobiło się całkiem ciemno, a zegarki ukazywały godzinę dziesiątą. 

-----------------------------------------------

- Chyba powinnam się powoli zbierać... - uśmiechnięta spojrzałam na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić godzinę - i to szybko, niania będzie się martwiła - dokończyłam pod nosem zbierając swoje rzeczy i materiały do projektu.
- Strasznie Ci dziękuję Sebastian, może dziwnie to zabrzmi, ale to był jeden z pierwszych wieczorów spędzonych z rodziną, mimo iż nie z moją własną. - Podeszła na chwilę do biurka chłopaka i zabrałam jeszcze jedną chusteczkę 
- To mi się przyda. - Zachichotałam na wspomnienie Sebastiana z chusteczkami w nosie, udającego potwora.
Oboje wyszliśmy z pokoju, żegnanie z jego mamą zajęło mi aż piętnaście minut.
- Naprawdę, nie musisz mnie odprowadzać - zwróciłam się do niego, gdy zobaczyłam, jak wraz ze mną ubiera buty. Nawet magiczne moce - jakie mają postacie w niektórych bajkach dla dzieci - nie zdołały by go powstrzymać 
- Ahh, niech ci będzie, ale pamiętaj, że jestem samodzielna - powiedziałam, gdy zauważyłam jak robi maślane oczka w moją stronę - Przestań! 
I w takim nastroju wyszliśmy od niego, kierując się do mnie.
- Tak poza tym, to co u Ciebie i Simimiri-san ? - Cisza mnie czasami męczy, więc zadałam mu pytanie, by ją przerwać. 

-------------------------------------------------

Było na tyle późno, że Cherry nie powinna sama chodzić po dworze. Moja mama by się tylko martwiła, a ja sam - dla bezpieczeństwa - wolałem jej pilnować. Zanim wyszliśmy z domu wręczyłem dziewczynie troszkę za dużą na nią bluzę. Było już chłodniej, a ona miała na sobie zaledwie bawełnianą bluzeczkę na ramiączkach. Kiedy wyszliśmy z domu nastała cisza, jednak ona szybko ją przerwała. Słysząc jej pytanie zastanowiłem się czy udzielać odpowiedzi.
- To nieistotne - powiedziałem cicho spuszczając głowę i chowając ręce do kieszeni. Nie wiedziałem gdzie dokładnie zmierzam, dlatego starałem się zapamiętać drogę na powrót. Czułem letni wiaterek, który rozrzucał moje włosy na boki, przymknąłem lekko powieki. Bardzo lubiłem spacery tą porą - tym bardziej przed snem.
- Będę jutro czekał na ciebie - Zwróciłem się do przyjaciółki przyśpieszając nieco. Zawsze umawialiśmy się pod drzewem, obok pobliskiego parku od którego szliśmy razem do szkoły.

--------------------------------------------------

- Dobrze -odpowiedziałam - Emm, to już tutaj, jeszcze raz dziękuję za dzisiaj i za odprowadzenie mnie. - Zatrzymałam się przed furtką mojego domu, dzielnica wyglądała jak ze snu, piękne zielone trawniki widzialne w nocy dzięki dużym pięknie zdobionym latarniom. Domy wyglądem przypominały rezydencje, dla niego to nowość - dla mnie codzienność.
- To tutaj. - Wskazałam na dom za mną - Do zobaczenia jutro! - Przy drzwiach odwróciłam się jeszcze na chwilę, by mu pomachać i  weszłam do środka.
Od razy usłyszałam kłótnie. Głosy rodziców roznosiły się po całym domu. Szybko wbiegłam do salonu i od razu zobaczyłam wściekłą matkę i tatę.
- Zabieram ją ze sobą! To ze mną będzie bezpieczna! 
Podeszłam bliżej.
- Nigdy! Yukia, uspokój się! - Mój tata podszedł do zdenerwowanej matki i zaczął ją uspokajać.
- Wyjaśni mi ktoś o co tu chodzi? - zapytałam tym samym uświadamiając ich o moim przyjściu - no słucham - powiedziałam, gdy ci na chwilę zamarli.
- Wracasz ze mną do domu! - Ciszę przerwała matka wyrywając się tacie i podchodząc do mnie, złapała moje ramię. Zaczęła kierować się ku wyjściu.
- Ja zostaje z tatą! I zdania nie zmienię! - krzyknęłam wściekła. W tym momencie moja matka upadła na ziemie, a ja poczułam tylko jak jej dłoń na chwile mocniej zaciska się na moim ramieniu, a następnie puszcza. Nie miałam zielonego pojęcia co się właśnie stało
 - M-mamo ? - Uklękłam przy niej - straciła przytomność. Wtedy zdałam sobie sprawę. jak ją nazwałam - mama, tego słowa nie używałam bardzo dawno w stosunku do niej
- Dzwoń po karetkę - powiedziałam zaniepokojona do stojącego niedaleko taty.

Trzydzieści minut później siedziałam w sali, gdzie leżała moja rodzicielka. Lekarze jeszcze nic nie wykryli, zajmą się nią dopiero jutro, a ja mam zamiar tu zostać, mimo wszystko gdzieś w głębi serca musi mnie kochać, prawda? Bo ja pomimo wszystko ją kocham.

-------------------------------------------------

Jej dom zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jak widać jej rodzice dawali sobie rade finansowo. Okolica była zdumiewająca, wszystko było nieskazitelne. Na początek mogłoby się wydawać, że życie jak w bajce. Stałem pod wejściem odprowadzając ją wzrokiem aż pod same drzwi. Uśmiechnąłem się sam do siebie i pomaszerowałem w stronę domu.

Po powrocie do domu zebrałem wszystkie materiały do ''kupy''. Jak nic było już koło północy kiedy wyszedłem z łazienki i opadłem zmęczony na łóżko. Mimo tak późnej pory mój telefon zaczął dzwonić. Sięgnąłem ręką pod poduszkę i szybko odebrałem połączenie.
-Rika? Dlaczego nie śpisz?
- Może ty mi powiesz co robisz po szkole? Z kim się umawiasz? - wyleciała z pretensjami jak oszalała. W tym momencie westchnąłem głośno ukrywając twarz w poduszce.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? - ciągnęła dalej - Wyjaśnienia mi się należą. Ja myślałam, że mogę Ci ufać, ale wiedziałam... Wiedziałam! Z nią o d początku było coś nie tak. Ja nie pozwolę by ona mi ciebie zabrała, rozumiesz?
- Czy ty siebie słyszysz? - wyszeptałem, by nie budzić śpiącej za ścianą mamy - Skąd wiesz, że z kimkolwiek się dziś spotkałem?  Robię z Cherry projekt, czy dla ciebie jest to aż taki problem?
- Projekt? Tak to się teraz nazywa? Wieczorne odprowadzanie aż pod dom? One to wszystko wi... Z resztą nieważne!
Na chwile przerwała, ale wiedziałem już, że jej przyjaciółki nas śledziły. Była to już małą przesada
- Pogadamy w szkole - Rozłączyłem się i uderzyłem pięścią w poduszkę. 

------------------------------------------------

- Kochanie? Kochanie, obudź się, musisz iść do szkoły. - Ktoś, coś do mnie szeptał i lekko szturchał w ramię. Z ledwością otworzyłam oczy i spojrzałam na tatę - No już chodź odwiozę cię - powiedział uśmiechając się.
- Nie, ja zostanę, tatku... mógłbyś pojechać do szkoły i wszystko załatwić? 
- Dobrze skarbie, zwolnię cię z dwóch dni. - Poczochrał moje - i tak już po kołtunione - włosy i wyszedł.
- Mamooo... Otwórz oczy, powiedz coś... -szeptałam i delikatnie gładziłam dłoń matki. Mój telefon od kilku minut ciągle brzęczał. Pomyślałam, że to pewnie Sebatian, ale nie miałam siły mu wszystkiego tłumaczyć. Liczę na to, iż uczyni to za mnie ktoś inny albo ja sama, ale później.
Po chwili i ja udałam się do świata snów i marzeń. Tam spotkałam mamę radosną i uśmiechniętą -czyli taką jaką kocham. 

--------------------------------------------------

Tak jak się umówiliśmy czekałem na przyjaciółkę pod drzewem, lecz minuty mijały, a jej dalej nie było. Wyciągnąłem w końcu telefon i dzwoniłem do oporu oparty ramieniem o dęba, jednak za każdym razem odzywała się sekretarka. Nie mogłem dłużej czekać, dlatego pobiegłem do szkoły, byłem i tak spóźniony. Przez całą drogę wymyślałem najgorsze scenariusze, bardzo się martwiłem. 

Lekcje mijały i na żadnej z przerw nie spotkałem dziewczyny. Rika latała za mną co chwile, bo przecież miałem z nią porozmawiać, ale nie dość, że się zamartwiałem, to nauczyciele gonili mnie z milionem innych spraw klasowych, wychowawczych i organizacyjnych. Wiedziałem, że troszkę sobie u niej grabie, ale nie mogłem nic na to poradzić. Była dla mnie bardzo ważna i w głębi bolało mnie to, że oddalamy się od siebie. Chciałem jej poświęcić jedyną wolną chwile po szkole, ponad to mamy masę nauki na jutrzejszy dzień. Bałem się tylko, bym nie skończył jak rok temu.

~-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-~

N: Ty się tłumacz czemu nie było tak długo rozdziału, ja tylko zachęcam do czytania i komentowania :)

T : ... Przepraszam bardzo i czekam na komentarze.

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 2

Zakochałam się. Minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia roku szkolnego. Naprawdę nic, a nic ciekawego się nie wydarzyło przez ten okres czasu. Tero zaczął się starać o moje względy. Wychodzi mu to komicznie, ale to nie on skradł moje serce. Skradł je pewien czarnowłosy chłopak mający piękną  dziewczynę. Tak, to Sebastian. Od pamiętnego wyjścia do restauracji dołączyłam do ich paczki. Byliśmy - ba my wciąż jesteśmy - elitą szkoły. Wszyscy są zdziwieni, że do niej należę, bo jestem od nich o rok młodsza. Do Japonii wrócił mój kochany tata, co nie skończyło się zbyt dobrze. Moja matka zdradziła go - co ciekawe zdradzała - przez cały czas, gdy jak to mi mówiła ''wychodziła do pracy'' w sobotę. Szła wtedy z kochankiem Bóg wie gdzie. Jak się domyślacie wyprowadziłam się od niej do niego. Rodzice planują rozwód i do końca nie wiadomo komu zostanę przydzielona. Nikt z moich przyjaciół nie wie co się dzieje, w szkole zachowuje się normalnie jakby nigdy nic. 

Dzisiaj czwartek czyli dość luźne lekcje : dwie muzyki, plastyka, zajęcia z malowania na szkle - tak te zajęcia są oddzielone od plastyki - oraz jedna wychowawcza. 
Po spojrzeniu na plan i spakowaniu wszystkiego do plecaka, zbiegłam na dół, ucałowałam pokojówkę, którą znam od dziecka i wychodząc z domu pomachałam jej. Stąd miałam jeszcze bliżej do szkoły, ale nie zważając na to wyszłam tak jak zwykle czyli o 7:20, dlatego trochę zwolniłam tempo. W szkole byłam 30 minut przed pierwszą lekcją. Usiadłam na ławeczkach przed nią, nałożyłam słuchawki i włączyłam muzykę.
Ten świat jest strasznie dziwny i nie pojęty. Zamknęłam oczy i w słuchałam się w piękne dźwięki piosenki " I see fire "

Lekcja plastyki. To już trzecia lekcja dzisiaj - Ahh ten czas tak szybko leci! - pomyślałam. W normalnych szkołach lekcje trwają 45 minut, a tutaj lekcje związane ze sztuką trwają równo godzinę. Nie powiem, ale spodobało mi się to. Nauczycielka pozwalała nam słuchać muzyki podczas pracy, bo niektórym - w tym i mi - pozwala się to skupić. W słuchawkach brzmiał spokojny głos Adele, a ja kończyłam swój obraz.
Zostało jeszcze 10 minut do końca, więc usiadłam na stołku przed sztalugą i upiłam łyk niegazowanej wody. Podniosłam rękę, by nauczycielka sprawdziła moje dzieło. Byłam dumna z tego jak z niewielu rzeczy przeze mnie wykonanych.


- Dziecko, to jest przepiękne! - Pani wyglądała jakby zobaczyła co najmniej anioła. Spojrzała na mnie i zapytała:
 - Czy to ty? Ty jesteś na tym obrazie? - zmieszałam się, nie wiedziałam, że ta nauczycielka jest aż tak spostrzegawcza! Bardzo ją polubiłam przez te dni i cieszę się, że z czterech nauczycieli od plastyki, trafiłam akurat na nią 
- Tak - odpowiedziałam po chwili zastanowienia - Tak,to ja - poprawiłam się, a kobieta wygięła usta w uśmiech co odwzajemniłam. 
- Po lekcji, gdy to wyschnie... - wskazała na zamalowane płótno - chłopcy przeniosą to dzieło na szkolny korytarz, domyślasz się gdzie? - pokiwałam twierdząco głową - Spakuj się i możesz już iść na stołówkę.
Zrobiłam tak jak zaproponowała i po chwili już nie było mnie w klasie 

-------------------------------------------

Te dni szkoły tak szybko mijały, a ja przykładałem się od pierwszych dni do nauki. Wiem, że ten rok będzie pracowity. W poprzednim bardzo się opuściłem myśląc jak każdy nastolatek ''to pierwsza klasa''. Utraciłem wtedy kontakt z mamą i całą rodziną -liczyli się tylko znajomi. Zająłem się za bardzo imprezowaniem, lecz teraz postanowiłem z tym skończyć, by nie nadrabiać w ostatniej chwili wszystkiego. 
W tym roku czekał mnie projekt muzyczny, jako że klasa ma taki profil. Zastanawiałem się z kim wykonam duet. Większość osób była już zajęta. Rika robiła z przyjaciółkami, a Tero zaliczył go w pierwszej klasie z bratem, który zorientował się w ostatniej chwili, że musi to zrobić. Przypomniałem sobie, że można brać pierwszaków, co mnie bardzo ucieszyło i od razu pomyślałem o Nimitrix. W ciągu dwóch tygodni poznałem ją nieco bliżej, jednak nie mówiła wszystkiego. Miałem czasem przeczucie, że ma zły dzień, ale wciąż się uśmiechała. Mój dobry przyjaciel nie odstępował jej na krok, co moim zdaniem już ją męczyło. Nimi nie była jednak lubiana w swojej klasie. Nic dziwnego, w takim wieku rówieśnicy są zazdrośni i zawistni. Ona miała talent i była dobra w wielu dziedzinach. Niektórzy próbowali jej dokuczyć, ale ona była silna i nie bolały ją ich słowa. Jednak moja złośnica była wyjątkowo zazdrosna i ciągle tylko udawała obrażoną i robiła wszystko, by znów wszyscy zwracali uwagę na jej osobę.

Zostało pięć minut do końca lekcji japońskiego. Z niecierpliwością czekałem na dzwonek. Podciągnąłem rękaw swetra i spojrzałem ulotnie na zegarek. Gdy rozbrzmiał mój wyczekiwany dźwięk wybiegłem z sali. Przepychałem się między uczniami i nagle trafiłem na Cherry. Pociągnąłem ją za ramiona na bok i uśmiechnąłem się na powitanie
- Nie przeszkadzam? Jesteś mi potrzebna... - zacząłem - Muszę zrobić projekt licealny z muzyki i czy zgodzisz się zaśpiewać ze mną? - wydusiłem to szybko z siebie i czekałem na jej odpowiedź. Widać, że była bardzo zaskoczona i długą chwile tylko wpatrywaliśmy się w siebie.

------------------------------------------

Po wyjściu z sali nie powędrowałam do wyznaczonego przez nauczycielkę miejsca, a zaczęłam szwendać się po szkole. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę poczułam sęe jak na torze przeszkód. Najgorszy był mój rocznik, normalnie jak dzikie konie wypuszczone znów na wolność. W pewnym momencie  poczułam czyjeś ciepłe ręce na ramionach i po chwili stałam twarzą w twarz z Sebastianem. Gdy mnie poprosił o śpiewanie z nim moje serce zabiło mocniej, dość długo nie odpowiadałam i gdy się zorientowałam potrząsnęłam głowa. 
- O-oczywiście, że ci pomogę ! - uśmiechnęłam się wesoło - to będzie dla mnie zaszczyt o panie i królu tej szkoły - teatralne się ukłoniłam, i gdy się tylko podniosłam oboje wybuchnęliśmy śmiechem. W miedzy czasie zapytałam tylko czemu nie robi tego ze swoją dziewczyną odpowiedział, że ta robi to z "przyjaciółkami".
-Ale czemu akurat ja ? 

--------------------------------------------

- Ty się jeszcze pytasz! Kobieto, masz talent. Jeszcze nie dotarło? Na pewno wyjdzie ci to na dobre w kolejnej klasie. Jeden etap za tobą co? I nie wiem kogo innego mógłbym poprosić i współpracować z nim tak dobrze. Cieszę się w takim razie wisienko. - Puściłem oczko lecz  zaraz pobiegłem na lekcje, gdyż skończyła się przerwa. Miałem w-f, dlatego wbiegłem do przebieralni, kiedy wszyscy chłopcy już się przebierali.
- Robię projekt z Cherry, zgodziła się - powiedziałem nieco głośniej do Tero i przysiadłem obok niego na ławce. Uśmiechnął się wesoło i pogratulował mi sarkastycznie po czym spoważniał i opuścił pomieszczenie. Nie wiedziałem, że tak zareaguje i nawet nie wiedziałem co powiedzieć. Myślę, że się obraził, jednak ja musiałem szybko się skupić. Wyjąłem swój dres z szafki i przebrałem się po czym poszedłem w stronę boiska do koszykówki, dalej myśląc o sytuacji chwile wcześniej. Tak bardzo mi zależało na naszej przyjaźni, a on myślał, że ja chcę zabrać mu nową przyjaciółkę.

------------------------------------------------

Po całym zajściu opuściłam szkołę - miałam godzinę wolnego pomiędzy lekcjami - i zwróciłam swe kroki ku szkolnemu boisku, na którym aktualnie była 2 klasa chłopców. Usiadłam na prowizorycznej widowni i obserwowałam ich grę w kosza. Nie wiem co mnie podkusiło, by tu przyjść, ale nie czułam by to było dobre. W pewnym momencie dosiadł się do mnie Tero.
-Hej, Nimi! Co tutaj robisz ? -zapytał szeroko się do mnie uśmiechając. Odwzajemniłam ten gest i odpowiedziałam:
-Mam okienko między lekcjami, a ty nie powinieneś ćwiczyć z resztą chłopców ? - Spojrzałam na boisko no i kogo innego jak nie Sebastiana mogłam tam zobaczyć? Zauważył mnie i mi pomachał, a ja odmachałam mu co nie uszło uwadze Tero.
- Cherry... - odwróciłam się w jego stronę i nagle poczułam jego usta na swoich. To było takie niespodziewane i nagłe. Wyrwałam się z jego uścisku, zabrałam torbę i ze łzami w oczach pobiegłam z powrotem do szkoły. Tam znalazłam ciche miejsce i zaczęłam płakać. Mój pierwszy pocałunek miał być magiczny, a nie... taki. 

------------------------------------------------

Rozgrzewaliśmy się w grupach, kiedy na ławce obok boiska usiadła Cherry. Tero siedział obok nie, a ja pomachałem jej z daleka. Nie uszedł mojej uwadze ich pocałunek. Bardzo mnie to zdziwiło. Nie wiedziałem, że ich coś łączy, jednak zachowanie Nimitrix było jeszcze dziwniejsze. Pobiegła ona do szkoły z płaczem. Nie mogłem tak tego zostawić. Podszedłem spokojnie do przyjaciela i szturchnąłem go ramieniem.
-A ty co do cholery wyrabiasz? - spytałem, a on stał bezczynnie i słowa nie mógł wydusić. Ze spuszczoną głową wrócił do ćwiczeń i przez resztę lekcji nie mógł się skupić. Nie odezwał się też do mnie ani słowem.

Na przerwie po wychowaniu fizycznym chciałem odszukać wisienkę, ale ona przepadła i nie pokazywała się.  Doczekałem się końca lekcji i czekałem przed szkołą na nią. Szliśmy krótki kawałem razem do domu, więc mogłem z nią porozmawiać - przynajmniej miałem taki plan i na szczęście nie było dziś Riki w szkole. Poprawiłem plecak i wyjąłem telefon, by sprawdzić godzinę. Było już po trzeciej. W końcu z tłumu wychodzących uczniów ze szkoły zobaczyłem ją. Ona starała się przejść obok mnie obojętnie, jednak zatrzymałem ją chwytając za rękę
- Co to miało być? 

-----------------------------------------------------

Starałam się go wyminąć ale było to bezcelowe. Złapał mnie za rękę.
-Co to miało być? - zapytał. Ze łzami w oczach odpowiedziałam mu:
- Też chce to wiedzieć, Sebastian - wyrwałam swoją  rękę z jego uścisku - Nie bój się, moje zachowanie nie wpłynie na twój projekt, tu masz piosenkę - podałam mu nuty i tekst - Jutro po lekcjach pierwsza próba, a teraz ..pójdę już- otarłam łzy i odeszłam.
- Hahaha, ty różowa! -obróciłam się w stronę chłopców z mojej klasy gdy tylko usłyszałam znajomy głos - Nie płacz tak! Każdy z nas może cię pocieszyć! On ma już dziewczynę i raczej nie pójdzie z tobą do łóżka!- zaśmiali się obleśnie - Poczekaj jak to jest... hmm... - spojrzałam wprost na brązowowłosego chłopaka - przywódcy tych prymitywów - A no tak! Cherry! Hahaha.. 
 Łzy... poczułam je napływające do moich oczu. Zrozumiałam wtedy jak bardzo jestem głupia. Zauważyłam jeszcze obok nich Tero, już nie był tym samym uśmiechniętym blondynem, którego poznałam.  Po chwili uciekłam, po po prostu uciekłam jak zwykły tchórz.

-----------------------------------------------------------

Zacisnąłem pięści ze złości i szybko opuściłem teren liceum wcześniej chowając otrzymane kartki do plecaka. Nie mogłem jej pomóc, a widząc jej łzy na policzkach poczułem ból w sercu. Teraz nie tylko moja przyjaźń z Tero, ale i z nią się waliła. Byłem ciekawy czy Rika się o tym dowie. Lepiej, żeby nie... Przecież mógł by to być teraz główny temat do plotek. Zapewne będzie miała wielkie pretensje, że robię z Cherry projekt, Ten dzień wcale się taki nie zapowiadał i chciałem, by się skończył, dlatego szybko pobiegłem do domu. Tam było cicho i spokojnie.

Nerwowo kręciłem kluczem w zamku, aż drzwi się otworzyły. Moja mama stała na środku przedpokoju.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała swoim słabym i delikatnym głosem po czym powędrowała do salonu, a ja podreptałem za nią. Szybko przeleciałem wzrokiem po pokoju, aż ujrzałem na kanapie urocze stworzenie.



Podbiegłem do zwierzęcia i wziąłem je na ręce. Maił takie wielkie i piękne oczy. Uniosłem go ponad głowę i uśmiechnąłem się szeroko
- Jesteś słodki, Galaxy.
- Galaxy? - zdziwiła się mama
- W jego oczach widzę galaktykę. Pasuje do niego - zaśmiałem się i objąłem ramieniem mamę.
- Znalazłam go pod sklepem, nie mogłam go tak zostawić

Wieczorem przyszła do mnie dziewczyna. Usiedliśmy u mnie w pokoju z herbatą. Od razu zaopiekowała się kocurkiem. Opowiedziałem jej co się działo w szkole nie wspominając o tych rzeczach, o których dowiedzieć się nie mogła.
- No i robię projekt z Nimitrix. To nie problem, prawda?
Zamyśliła się na chwilę i przeczesała palcami swoje włosy.
- Pewnie, że nie... - powiedziała z lekkim sarkazmem
- Słuchaj, zależy mi, bym pokazał się z jak najlepszej strony. Nie znam nikogo lepszego od niej. Oczywiście kogoś wolnego. - wytłumaczyłem, by ją troszkę uspokoić. Przeniosłem się z krzesła na kanapę obok niej. Przytuliłem ją mocno do siebie i przymknąłem oczy na dłuższą chwilę.
- Wyglądacie słodko razem! - krzyknąłem prawie i wyciągnąłem swój telefon z kieszeni u bluzy. Załączyłem aparat i zrobiłem zdjęcie.

----------------------------------------------------

Po powrocie nie zastałam w domu nikogo, więc zgarnęłam kluczyki, telefon oraz jedną z grubszych bluz taty i wyszłam. Zmierzałam do miejsca, które kochałam od dziecka - plac zabaw.
Usiadłam na huśtawce, wyjęłam telefon i napisałam do Sebastiana " Przepraszam, za to co się stało w szkole. Nie chce byś przeze mnie stracił przyjaciela, a wiem do czego to co się wydarzyło może doprowadzić, wybacz Sebastian-kun". 
Zrobiło się dość chłodno, posiedziałam tam może z godzinę i wróciłam do czegoś co nazywam domem. Zamknąwszy drzwi popędziłam do swojego pokoju i zabrałam się za szkicowanie, głównie portretów. Dwoma najpiękniejszymi były portrety Riki i Sebastiana, postanowiłam oba oprawić w ramkę typu coś z serduszkami i dać to Simimiri-san by nie była wobec mnie taka jaka jest. 
Nie zauważyłam nawet kiedy morfeusz porwał mnie w swoje objęcia do krainy snów.
Nazajutrz była sobota więc ja i moje marzenia mogliśmy spokojnie poleniuchować. I tak też było. 

~-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-~

N: Tak więc oto 2 rozdział... wiesz co Taemin, ja nie mam nic do powiedzenia oprócz tego, że przepraszamy za opóźnienie :) Ps. komentujcie <3
T: Tak, bardzo przepraszamy. Troszkę spraw mi wypadło, tak biorę całą winę na siebie c: Co o tym myślicie? 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 1


Kolejną noc nie spałem pod wpływem emocji. Położyłem się nad ranem, jednak nie mogłem się długo nacieszyć błogim snem. Obudziło mnie dość głośne stukanie do drzwi. Leniwie powędrowałem do przedpokoju, przeciągając się w między czasie. Dom miałem bardzo malutki i dzieliłem go tylko z mamą.
- Zaspałeś, wiedziałem! - Miło powitał mnie mój przyjaciel i bez zaproszenia wparował do środka. Tero zawsze był u mnie miło widziany -Zbieraj się, mamy być wcześnie w szkole - pośpieszył mnie
-Cicho idioto, ludzie śpią! - warknąłem i powoli zebrałem ubrania z pokoju i powędrowałem do łazienki. To dziś, fatalnie... Rozpoczęcie roku szkolnego. Chodziłem do liceum artystycznego i byłem na drugim roku.

Szybko się wyrobiłem i w ciągu pół godziny byliśmy w szkole. Poprawiłem mundurek i krawat kiedy przekraczałem próg szkoły. Apel już trwał, więc pobiegliśmy na wielką sale. Niezauważeni zajęliśmy miejsca przy naszej klasie.

---------------------------------------

Taki piękny sen, ja i on... razem, ale to tylko sen. Cześć, jestem Nimitrix i dzisiaj zaczynam swój pierwszy rok w ekskluzyjnym liceum w Tokyo. Z podekscytowania nie mogłam spać i wstałam równo o 6. Ubrałam mundurek, który przysłali mi tydzień temu, rozczesałam włosy i szybko zbiegłam na dół. Mój dom ma dwa piętra i jest dość duży. Taka dziewczyna z "dobrego " domu. Złapałam w biegu przyszykowanego tosta i wybiegłam przez frontowe drzwi. 

Była 7:45, czyli miałam piętnaście minut, a do szkoły mam około dziesięciu. Kiedy doszłam już do liceum apel się skończył. Spokojnie odnalazłam klasę, w której mamy lekcje i usiadłam  pod nią. Na przeciwko siedziało dwóch chłopców, jeśli dobrze się orientuje to drugoklasiści. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam robić ich portrety, pierwszy czarnowłosego, bo było w nim coś interesującego .

---------------------------------------

Przeciskając się przez tłumy znajomych, z którymi zamieniłem parę słów i oczywiście się przywitałem w końcu dotarłem pod salę. Bycie popularnym w szkole tylko na początku było fajne, teraz stało się dość uciążliwe. Korytarze naszego liceum były zapchane, a wokół ciągle było słychać rozmowy lub piski. Oparłem się o ścianę i przeczesałem włosy palcami. Przede mną siedziała dość drobna dziewczyna o różowych włosach. Coś kreśliła w swoim notatniku i nie przeczę, przyciągała uwagę. Zagapiłem się na dłuższą chwilę, a z transu wyrwała mnie Rika , która rzuciła mi się na szyję i złożyła pocałunek na moich ustach. Chodziliśmy ze sobą już rok i nawet nam się układało, jednak dziewczyna miała charakter.
- Znalazłam cię - wyszeptała i złapała mnie za rękę prowadząc do klasy. Za nią podreptały jej przyjaciółki i Tero. Wszyscy zajęliśmy miejsca jeszcze chwile ze sobą rozmawiając, jednak w końcu nasza wychowawczyni uderzyła dziennikiem o biurko wszystkich uspokajając. Z uśmiechem odrzekła -Witam w drugim roku szkolnym...

-------------------------------------------

Pierwszy dzień szkoły za mną. Po ostatnim dzwonku powoli skierowałam swe kroki ku wyjściu. Gdy tylko przekroczyłam główne wyjście ze szkoły znalazłam się na pięknym placyku. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to czarnowłosy chłopak trzymający się za rękę z piękną blondynką, wokół nich stała grupka innych drugoklasistów. Spojrzałam mu głęboko w oczy po czym szybko spuściłam wzrok i z lekkim rumieńcem przeszłam obok nich. Jeden z jego znajomych podszedł do mnie, zarzucił swoją rękę na moje ramię przez co się zatrzymałam.
- Witaj śliczna! Pewnie jesteś tu nowa. - Uśmiechnął się szarmancko - Jestem Tero, Tero Kagyayta... - przedstawił się - a ty młoda damo?
-Nimitrix... - cicho wymówiłam swoje imię - Nimitrix Moon - powiedziałam po chwili nieco pewniej, bo niektórzy niedosłyszeli - Tak, jestem nowa, chodzę do pierwszej klasy. - dodałam i uśmiechnęłam się.
Chłopak był przystojnym blondynem o szmaragdowych oczach. Odsunął się na chwilę ode mnie tylko po to, by złapać mnie za rękę i doprowadzić do całej ferajny.
Piękna dziewczyna spojrzała na mnie z wyższością. Reszta  przywitała mnie z uśmiechem.
- H-hej... - cichutko odpowiedziałam.

-------------------------------------------

Lekcje organizacyjne szybko minęły. Już pierwszego dnia musieliśmy dokuczyć nauczycielce od śpiewu i schowaliśmy jej wszystkie przydatne rzeczy do prowadzenia lekcji, a przyjaciel wsypał jej kredę do herbaty. Połowę lekcji spędziła więc na poszukiwaniu rzeczy, a drugą na pukaniu ust w szkolnej łazience. Nie była lubiana ze względu na faworyzowanie uczniów i wredny charakter. Nikt nie wiedział dlaczego jeszcze uczy w tej szkole, dlatego robiliśmy wszystko, by ją opuściła dobrze się przy tym bawiąc.

Staliśmy niewielką grupką przed szkołą opowiadając sobie wakacyjne przygody. Można było się pośmiać. Wszyscy jednak uciszyli się, gdy ze szkoły wyszła dziewczyna o różowych włosach. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, a ta próbowała szybko nas ominąć, jednak Tero nie pozwolił jej na to i starał się nawiązać konwersacje. Wywnioskowałem, że ma na imię Nimitrix i jest na pierwszym roku. Nigdy wcześniej jej nie widziałem. Czyżby się przeprowadziła do naszego miasta? Może żyła tu od dawna nikomu się nie pokazując? Delikatnie się uśmiechnąłem, kiedy przywitała się z nami. Moja dziewczyna szybko zaproponowała wyjście na sushi i kiedy wszyscy się zerwali złapałem nową znajomą za rękę kiedy chciała wracać do domu 
- Nie chcesz iść z nami? - spytałem spokojnie, by jej nie wystraszyć.

---------------------------------------------

Gdy czarnowłosy złapał mnie za rękę lekko podskoczyłam i spojrzałam na niego. 
-N-nie chce wam p-przeszkadzać.- Jąkałam się nie miłosiernie za co skarciłam się w myślach. Spojrzałam na nasze złączone ręce, a na mojej twarzy zawitał rumieniec. 
- T-twoja dziewczyna mnie nie polubiła, a nie chce się narzucać - uśmiechnęłam się sztucznie spojrzawszy w jego oczy. Zobaczyłam w nich tyle pasji i radości, że mogłabym patrzeć w nie godzinami.
- Yo! Nimi, chodź z nami i nie dawaj się prosić ! - Z transu wyrwał mnie głos Tero, który pojawił się znikąd.
- No dobrze - odpowiedziałam i zaśmiałam się gdy spojrzawszy blondyna zobaczyłam jego maślane oczy - Haha no już, już - dodałam, a Sebastian gdy tylko to zauważył puścił mą dłoń i odwrócił wzrok. Tero korzystając z okazji złapał mnie za rękę i jak to zrobił chwilę wcześniej pociągnął mnie do grupy. Spojrzenie Simimiri-san przeszywało moją osobę. 

---------------------------------------------

Ucieszyłem się, że jednak postanowiła z nami iść. Już nic nie mówiąc wróciłem do boku Riki i objąłem ją w talii
- Bądź dla niej miła. - poprosiłem ją - Nic ci nie zrobiła. - dodałem, a ona fuknęła w odpowiedzi. Miała w naturze to, że ktokolwiek dorównywał jej urodą stawał się jej wrogiem. Wiele dziewczyn, które chciały zająć jej miejsce w szkole zostały przez nią sprowadzane na "właściwy" tor. Nie podobało mi się to, jednak nie mogłem nic z tym zrobić. Nikogo nie powinno się zmieniać na siłę.

Kiedy dotarliśmy do restauracji, gdzie robili najlepsze sushi w mieście zajęliśmy dobre miejsce. Tero był oczarowany nową znajomą i zajął miejsce obok niej. Nie pierwszy raz go takiego widziałem. Ja usiadłem naprzeciwko dziewczyny i obok ukochanej. Haru - przyjaciel z gimnazjum, a teraz z pokrewnej klasy - usiadł obok mnie, a reszta gdzie jeszcze było miejsce. Czekając na zamówienie żartowaliśmy, mówiliśmy o postanowieniach na ten rok szkolny i organizowanych wycieczkach. Spojrzałem na Nimitrix, która siedziała cicho i uśmiechała się czasem
- Poczekajcie! - przerwałem i gdy już wszyscy na mnie patrzyli ciągnąłem dalej - Może nowa koleżanka nam coś o sobie opowie? - zaproponowałem, a wszyscy przytaknęli. 

-----------------------------------------------

Gdy tylko to usłyszałam usiadłam jak sparaliżowana. Dotąd siedziałam cicho i tylko przytakiwałam.
- No dalej mała. - powiedział  Tero po czym dodał - Dobra, pomogę ci. Hmm... najpierw nam powiedz skąd przyjechałaś, dlaczego?
- Dobrze. - przerwałam mu, poprawiłam grzywkę, przelotnie spojrzałam w oczy Sebastianowi za co od razu pożałowałam.
- No mów, a nie! - prychnęła na mnie Rika.
- Emm to... Przyjechałam tu z Ameryki ze względu na moje "zdolności" - mówiąc to w powietrzu palcami utworzyłam cudzysłów - Tam nie było szkoły, by je rozwijać. Teraz stawiają tam na wygląd, więc wszystkie gwiazdy pop, tak naprawdę nie potrafią śpiewać. - przerwałam na chwilę, bo nie byłam pewna czy to ich w ogóle ciekawi. Miłym zaskoczeniem było, gdy zauważyłam iż wszyscy zebrani patrzą na mnie jak na jakiś ciekawy obrazek. Zaśmiałam się cicho i kontynuowałam -(...)Tak więc jak widzicie moje życie, a w szczególności ja mam swoją własną wytyczoną ścieżkę. 

Opowiedziałam im o śmiesznym konkursie talentów, oraz występie w programie muzycznym w Ameryce i zajęciu trzeciego miejsca. Wszyscy zaczęli bić mi brawa przez co spaliłam buraka, tylko Simimiri wstała i z władczym głosem powiedziała:
- Zaraz wrócę. - Odchodząc szybko, pobiegł za nią Haru. Trochę mnie to zdziwiło, i chyba tylko ja zauważyłam wchodzących ich razem to toalety.
Spojrzałam na Sebastiana, w jego cudne oczy. Trwałam tak może kilka sekund, może minut - nie byłam pewna - wiem tylko, że ten stan przerwał nie kto inny, jak nasz kochany Tero machając mi ręką przed twarzą i krzycząc mi do ucha. 
- Cherry, czy ty w ogóle mnie słuchasz ?! - oburzył się - No wiesz co...- odwrócił głowę i udał obrażone dziecko, któremu ktoś nie kupił zabawki.
- P-przepraszam - spuściłam wzrok .
Cherry, słodko. Dali mi taką ksywkę ze względu na kolor moich włosów. 

---------------------------------------------

Słuchałem w skupieniu jej historii jak reszta grupy. Nawet nie zwróciłem uwagi, że Simimiri poszła do łazienki, a Haru zniknął z nią. Kelnerka przyniosła nasze sushi, a my podziękowaliśmy i szybko zabraliśmy się do jedzenia. Faktycznie, było bardzo dobre.
-Cherry... jesteś Amerykanką? - spytałem mając wątpliwości co do jej pochodzenia ze względu na jej błękitne oczy i bladą cerę. Miała też mocniejsze rysy twarzy, co już wskazywało, że nie jest Japonką. Musiałem ją bardziej poznać. Chciałem też usłyszeć jej śpiew, miała bardzo ładną barwę głosy. Niespotykaną! Zaśmiałem się kiedy spojrzałem na przyjaciela, który jak zahipnotyzowany wpartuje się w pierwszoklasistkę. Zakochał się, jak nic. Kiedy Rika wróciła była zła, jednak opanowana. Szturchnąłem ją z uśmiechem i zachęciłem do jedzenia.

--------------------------------------------

-Moja matka jest Japonką, a tata Amerykańskim prawnikiem, mieszkałam tu do 11 roku życia potem wyjechałam i dopiero w sierpniu wróciłam - uśmiechnęłam się - Muszę wam powiedzieć, że dziwnie się czuję. - Popatrzyłam na tych co zostali. Niektórzy poszli już wcześniej, bo mieli coś do załatwienia. Z około dwunastoosobowej grupki zostało nas pięcioro.
- Nimi, zaśpiewaj nam coś - poprosił Tero - Proooszę, tu jest nawet scena dla ochotników! - wskazał na mały podest naprzeciw nas - Bardzo, bardzo cię proszę! - Chwilę się zastanowiłam.
- N-no dobrze... - musiałam się zgodzić, jeszcze chwila, a Tero klęczałby przede mną do czego nie chciałam dopuścić. Wstałam i powoli skierowałam swe kroki na prowizoryczną scenę. Co się dziwić w końcu to prawie środek Tokyo, sceny w restauracjach to pikuś.
Zapytałam grzecznie kelnerki czy można coś zaśpiewać - oczywiście zgodziła się. Z uśmiechem wymalowanym na młodej buzi podała mi mikrofon i krzesełko, o które prosiłam i poszła do lady czekając - jak zresztą wszyscy ludzie zebrani na sali - aż zacznę śpiewać. Spojrzałam na Sebastiana i zaczęłam śpiewać piosenkę, którą powinniście znać.

--------------------------------------------

Kiedy Nimitrix postanowiła zaśpiewać Rika opuściła szybko pomieszczenie. Haru drgnął jakby chciał pobiec za nią, jednak zastanowił się chwilę i został. Było to dziwne i zacząłem mieć wątpliwości co do ich relacji. Wszyscy wymienili się spojrzeniami. Skierowaliśmy wzrok na koleżankę i już z pierwszymi jej słowami dostałem gęsiej skórki. Jej głos tak piękny i czysty. Przez całą piosenkę siedziałem bez ruchu. Coś niesamowitego.

Wróciłem bardzo późno do domu. Rzuciłem się zmęczony na łóżko. Dostałem sms'a od mojej złośnicy
"Dobrze się bawiliście?"
Odłożyłem telefon na biurko i powędrowałem do kuchni, gdzie siedziała mama pijąca herbatę. Usiadłem przed nią i tak milczeliśmy. Uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pomieszczenia czochrając moje włosy po drodze. Szybko zrobiłem sobie jedzenie 

Z mamą rozumieliśmy się bez słów, nie potrzebowaliśmy rozmawiać, chyba że działo się coś złego. Byłem bardzo z nią zżyty i nie wiem co by się stało, gdyby jej zabrakło. Byłem dość zmęczony po całym dniu, jednak zadowolony, a do szkoły nie przygotowany. Poczułem lekki ból w okolicach skroni. Postanowiłem już się położyć. 



~-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-~

N: I na tym skończymy nasz pierwszy rozdział! Dziękujemy bardzo za uwagę i zapraszamy do obserwowania nas i wyczekiwania kolejnych rozdziałów!

T: Będziemy się starać publikować nowe rozdziały co tydzień. Prosimy o komentarze, one bardzo motywują! Prosimy też o Wasze uwagi c: